3 maja 2015

Rozdział 6

Patrzyłam na Nikolaya, który od dobrych dziesięciu minut nie odzywał się słowem, zaciskając przy tym nerwowo dłonie w pięści. Był zdenerwowany. Ba, był wściekły! Głównie na mnie. Ledwo zakończył swoją tyradę na temat nieodpowiedzialnych kobiet, którym wydaje się, że potrafią sobie poradzić w trudnych sytuacjach, a ja oznajmiłam, iż tak właśnie jest. Spotkałam się z Kubą, powiedziałam co o nim myślę i jakoś nie widać było, bym na tym w jakiś szczególny sposób ucierpiała. Ale Penchev miał na ten temat inne zdanie. Według niego dałam Kubie sygnał, że w dalszym ciągu chciałabym odbudować nasze dawne relacje. Przecież byłam tylko głupiutką dziewczynką, która totalnie nie wie o czym myślą faceci. Ale nie chciałam patrzeć na zdenerwowanego siatkarza. Był moim przyjacielem i w gruncie rzeczy przecież chciał dobrze.
Wtuliłam się mocno w jego pierś. Z początku był spięty. Ciężko oddychał. Przytuliłam się jeszcze mocniej. Napięcie powoli zaczynało z niego schodzić. Wplótł palce w moje włosy. Westchnęłam cicho. To niesamowite, że istnieją na świecie jeszcze tacy mężczyźni. Nie chcą w zamian niczego. Po prostu są.
- Zostaniesz dzisiaj? – Zapytał, nie pozwalając mi się od niego odsunąć. Pokiwałam głową potakująco. Chyba trochę bałam się, że Kuba rzeczywiście mógł źle odczytać moje intencje. Chciałam się go pozbyć ze swojego życia raz na zawsze, ale nie umiem być obojętna.
- Jestem słaba.
- Lila, nie mów tak. Jesteś najmądrzejszą dziewczyną, jaką miałem okazję poznać.
Zaśmiałam się cicho. Nie chciałam mu wypominać, że jeszcze przed chwilą mówił o mojej nieodpowiedzialności.
Udało mi się wyplątać z jego objęć i chwyciłam pilot od telewizora. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Nikolay miał wolny wieczór. Żadnego meczu, treningu, czy specjalnego wyjazdu. Od Zośki słyszałam o jakiejś imprezie organizowanej przez Ignaczaków, na którą wybierała się ona z Jochenem. Swoją drogą ta dwójka trochę szybko zaczęła planować wspólną przyszłość. Jochen mieszkał sam, więc chciał przygarnąć moją przyjaciółkę. Ona oczywiście rzekomo nie mogła mi już dłużej siedzieć na głowie i pakowała walizki. Chociaż na dobrą sprawę przecież nie zdążyła się rozpakować. Wracając jednak do tematu: próbowałam wypytać Niko dlaczego nie poszedł na tą imprezę, ale wykręcał się brakiem odpowiedniego nastroju. Więc dlaczego miałam wrażenie, że ma to jakiś związek ze mną?
Niko przyniósł dwie butelki smakowego piwa. Wspominał już kilkukrotnie, że nie przepada za perfumami, ale znalazły się w jego lodówce tylko ze względu na mnie. Odpaliłam płytę dvd z filmem, który zaczęliśmy oglądać już przed dwoma dniami, ale telefon z pracy nie pozwolił nam dokończyć. Tym razem nie miałam zamiaru odbierać żadnych połączeń. To był wieczór dla naszej dwójki i chciałam go w pełni wykorzystać.
Ponownie wtuliłam się w mojego silnego przyjaciela, który po chwili zaczął bawić się moimi włosami. Przymknęłam oczy. Było mi dobrze. Chyba trochę aż za bardzo. Uparcie musiałam powtarzać sobie każdego dnia, że to tylko Nikolay. Bułgar, który powinien pozostać na pozycji najlepszego przyjaciela. Poznaliśmy się przez przypadek i chyba żadne z nas nie planowało, że przerodzi się to w poważniejszy związek. Przynajmniej ja nie chciałam mieć takich planów. A mimo to od kilku dni dręczyły mnie sny, w których słyszę od Pencheva, że jestem dla niego kimś więcej. Niejednokrotnie jego usta muskają delikatnie moje, a ja dobrze wiem, iż chcę więcej…
Otwieram gwałtownie oczy, kiedy opuszki jego palców omyłkowo muskają skórę na mojej szyi. Spięłam się i dobrze wiedziałam, że Nikolay to wyczuje.
- Stało się coś?
No i masz. Jego ciepły oddech owionął mój kark. Lila, nie mogłaś się zakochać! Krzyczał mój rozum. Serce natomiast miało totalnie gdzieś te wszystkie głosy rozsądku. Nerwowo zagryzłam dolną wargę, wlepiając spojrzenie w ekran telewizora.
- Nie, Niko. Wszystko okej – odpowiedziałam z nadzieją, że wcale nie dało się słyszeć drżenia w moim głosie. – Wiesz, chyba masz rację co do Kuby.
Tym razem to on się spiął, a irracjonalny, romantyczny nastrój szlag trafił. I dobrze. Nawet nie chciałam myśleć, jak to wszystko mogłoby się skończyć.
- To znaczy?
- Mówiłeś, że powinnam na niego uważać. Myślę, że masz rację. – Nic tak nie studzi emocji, jak poważne wyznania. – Nie chciałam tobie o tym mówić… Ale zdarzyło się już, że mnie uderzył. Kiedyś uważałam, że faktycznie musiałam go to takiego zachowania sprowokować, ale teraz…
- Jak to: zdarzyło mu się? – Wycedził Bułgar między zębami, zaciskając palce na poduszce do tego stopnia, że pobielały mu kostki. – Lila, facetom się to nie zdarza. Jeśli ten kretyn ciebie kiedykolwiek uderzył to przysięgam, że jeśli tylko go spotkam, to zrobię mu niewyobrażalną krzywdę.
- Nie, nie! – Jęknęłam. To wszystko nie tak miało wyglądać. Za dużo gadam. Dlaczego ja zawsze muszę gadać?! – Nie możesz… Niko, to było kiedyś. Przeszłość, do której nie chcę wracać. Proszę cię, obiecaj.
Nikolay pokręcił głową przecząco.
- Niczego nie mogę obiecać, przykro mi. W głowie mi się nie mieści, że ten kretyn w ogóle śmie się nazywać facetem! – Ujął moją twarz w dłonie. – Lila, nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić. Jeśli tylko się do ciebie zbliży, poważnie z nim porozmawiam.
Patrzyłam prosto w jego oczy. Mówił z takim spokojem i przekonaniem, że gdybym była Kubą, pewnie bym się przeraziła. Ja natomiast poczułam się dziwnie bezpieczna. Do tej pory tylko Zośka się za mną wstawiała. Była prawdziwą przyjaciółką, która umiała pocieszyć. Jeśli jednak przychodziło do sytuacji zagrożenia… Ech, tak właściwie to ona zawsze pakowała nas w kłopoty, z których następnie ja nas wyciągałam.
Przeniosłam spojrzenie na jego wargi. Przysunęłam się nieznacznie, czekając na jego reakcję. Zaczęłam widzieć w nim kogoś więcej, ale nie chciałam tracić naszej przyjaźni na rzecz jakiegoś głupiego zauroczenia.
Delikatnie musnął moje usta. Odwzajemniłam pocałunek czując, że znajduję się we właściwym miejscu z odpowiednim facetem. Delikatnie pchnął mnie w tył, zmuszając tym samym bym położyła się na kanapie. Wplotłam palce w jego, już nieco przydługie, włosy. Jęknęłam cicho, kiedy ustami zaczął znaczyć ścieżkę do mojego dekoltu.
Powoli ściągnął moją bluzkę. Nie pozostałam mu dłużna. Opuszkami palców wodziłam po jego umięśnionych plecach. Był idealny. Co najważniejsze: był teraz mój. Zaśmiałam się cicho na myśl, że być może do życia powróciła dawna Lila. Przez dwa lata skrywała się cieniu własnych niedoskonałości i problemów. Wystarczyło, że pojawił się szalony Bułgar przed moją restauracją. Przypadkowe zderzenie, szybka wymiana telefonów…

Ze snu wybudził mnie dźwięk przychodzącego smsa. Przeciągnęłam się, czemu towarzyszył szeroki uśmiech na moich ustach. Kot Nikolaya prychnął cicho, kiedy niechcący zepchnęłam go z łóżka. Myślę, że po dzisiejszej nocy nie będzie już mógł spokojnie spać. Zerknęłam na miejsce obok mnie. Było puste, chociaż zegar na szafce wskazywał dopiero godzinę siódmą trzydzieści. Odczytałam szybko wiadomość od Zośki, która postanowiła najbliższy weekend spędzić w Krakowie na rozmowie ze swoim byłym narzeczonym. Przewróciłam oczami. To głupota w rudowłosej postaci, ale przecież nie będę jej mówić co ma robić ze swoim życiem.
Chwyciłam z krzesła koszulkę Niko i skierowałam kroki w stronę kuchni, skąd dobiegał jego niski głos. Wyglądało na to, że jego również postanowili zbudzić z samego rana. Stał oparty o drzwi lodówki i spoglądał przez okno. Rozmawiał po bułgarsku, więc nawet nie byłam w stanie domyślić się, czego może dotyczyć rozmowa. Wyglądał na nieco zmartwionego i zdenerwowanego. Zbliżyłam się do niego od tyłu i wtuliłam mocno, próbując dodać otuchy. Rozluźnił się, powiedział jeszcze kilka słów i zakończył rozmowę.
- Dzień dobry – szepnął, odwracając się i całując mnie w czubek głowy. – Mam nadzieję, że ciebie nie obudziłem?
- Zośka – oznajmiłam, wzruszając obojętnie ramionami. – Jedzie się spotkać ze swoim byłym w Krakowie.
- Jochenowi przyda się do niej anielska cierpliwość – stwierdził siatkarz. – Lecę zaraz na trening, ale możesz u mnie jeszcze zostać jeśli chcesz.
Ściągnęłam brwi, przewiercając spojrzeniem Nikolaya. Wyglądało na to, że zdarzyło się coś, o czym nie chce mi powiedzieć. Powinnam pytać? Nie, to zdecydowanie nie moja sprawa.
- Mam popołudniową zmianę. Wrócę do siebie.

Przez kolejne pół godziny prawie się do siebie nie odzywaliśmy. On nie chciał mówić, a ja w dalszym ciągu nie miałam zamiaru pytać. Nieco irytująca była ta cisza między nami, ale przecież nie będę nikogo na siłę zmuszać do zwierzeń. Niko odwiózł mnie do domu, pocałował na pożegnanie i tego dnia nie dawał już więcej znaku życia.

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny:) Czekam na więcej. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikolay jest uroczy *-* I taki opiekuńczy! A Kuby wolę nie komentować... Po prostu dupek! tyle w jego temacie! :/
    Buziaki :*
    PS. Zapraszam do mnie na: http://walczycomilosc.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko mi się zdarza czytac fun fiction, ale szczerze przyznam, że podoba mi się. Szkoda tylko, że z tak małą częstotliwością piszesz rozdziały :)
    super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowe opowiadanko z Andrzejem Wroną w roli głównej. Komentarze mile widziane :)
    http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego jeszcze nic nie ma? :) Uwielbiam czytać to,co piszesz :)
    http://wspomnienia-to-my.blogspot.com/
    polecam się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy to koniec bloga?

    OdpowiedzUsuń